tytuł wklejam poniżej bo cały nie wchodzi;)
Dodane przez Traveller dnia 07.08.2007 20:50
   
siedem krótkosternych strofek z albatrosa albo pragmatyczne boczenie z dyskursu - performance


                                                chwyć asercje, dyrektywy, ekspresje za gardło
                                                i zamień w wyższe deklaracje z dystynkcją


dopiero teraz się do mnie zabierasz? perspektywo zwątpienia, odbicia się w biegu,
miarowa instancjo w półcieniu kaptura. te punkty z dwutaktu zdobywasz ostatnio
z łatwością jakiej powinno się tylko zazdrościć. wręcz można by pytać o popyt i utarg,

lub kto wręczy tęczy znaleźne obręczy: za linię twych brwi, za kształt twoich uwag,
za ach jakim darzysz delikatność i rausz. i nic. tautologie gonią w piętkę a spotkania
po latach nie potrafią nawet rozczarować. tak czy owak - na wszelkie sposoby,

statystycznie rzecz biorąc: im więcej prób tym większa szansa na sukces, bez żadnych
przecinków też da się rozsupłać frazę lub frazes rozbroić jak minę spod ziemi wynaleźć
odłożyć na półkę - zapomnij i pożycz ten slang nie oddaje choćby cienia stanu: wpełzania

pod sen i szeptania mu bajek gdy ciosy tak pięknie poświęca mu parker jak ptaszek co się
zrywa z uwięzi do śpiewu. a jeśli ciągle chcesz uwieloznaczniać to ponętną nazwą może być
nawet hasło o niskich proweniencjach poznawczych czyli tak zwane przegięcie pały!

tupot szpilek o wpół do piątej rano - te sprawy: all that jazz, oceany połamanych płyt i beat
ściśnięty porannym filtrem, w butelce wody wylanej za krawędź, gdzie zsynkopowałem
aromat enklawy z wybieraniem wrażeń. wypieranie zgranych, osłuchanych zdarzeń: te trele

morele i wyjące alarmy, zderzakami sensłów, może się czasem podejrzanie wydawać
rzucanymi w oczy jawy garściami zagadek, a przecież tak czy inaczej ostateczne rozwiązanie
będzie dla każdego zawsze takie same, dylematy na bok: co ma dać to dawno zapomniane

świadectwo, gdy dialog toczony po ruchomym piasku miesza się z małą wewnętrzną
otchłanią, na zetknięciu światów mit zamienia się w mnicha, który uważnie pochylony nad
księgą posypuje głowę prochem spod wulkanu i ramy przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.