Kiedyś zasnę na zawsze
Dodane przez RCN dnia 08.09.2016 17:55
Myślałem, że zasypiam.

Nienawidzę lata. Do skóry zawsze przylepiona cienka warstwa potu
doprowadza mnie do obłędu. Nocom towarzyszy biały szum wiatraka.
Pod przykryciem za gorąco. Na - za zimno. Okna za nisko ulicy.
Otworzysz i obudzisz się bez telewizora, nerki albo się nie obudzisz.

Myślałem, że zasypiam. Pełen nienawiści do komarów, nadpobudliwych
dzieci sąsiadów, bezsennych alkoholików żądających należnych im trzy trzydzieści
o czwartej nad ranem, siódmy wieczór z rzędu. Liczebników też nie lubię;
nie potrafię ich jednak nie powtarzać. Miałem sześćdziesiąt cztery lata,

kiedy myślałem, że zasypiam.

O ósmej jak zawsze: kibel, prysznic, koszula, spodnie w kant. Pasek
i krawat. Neseser w ręce pełen niepotrzebnego papieru.
Jak weekend? Widziałeś się z Maćkiem? Dlaczego nie? Zajęty?
Dostał się na toruński?
W domu obiad z mikrofalówki.

Zostało pół butelki. Kilka szklanek whiskey skrótem do identycznego jutra.
Spłukać i powtórzyć. Za miesiąc dwa tygodnie w Bieszczadach.
Odpocznę. Może zadzwonię do matki. Nie pamięta już twarzy ani imion.
Tylko dawne daty. Fragmenty ślubu. Plażę w Kadynach. Wiersze

Gałczyńskiego. Mentolowe Mewy.

Kiedy myślałem, że zasypiam nie miałem pojęcia
o eksplodujących arteriach. O związku grawitacji

ze wszystkim, co nie jest ożywione.