bez katza... ale z morałem
Dodane przez bronmus45 dnia 09.12.2016 00:02
Wczesnym jeszcze wieczorem, na hucznym przyjęciu
teściu razem z teściową, córka, no i "zięciu"
posprzeczali się mocno na samym początku
o to, kto ma być trzeźwym. Dla prawa porządku.

Przybyli samochodem, tak też wrócić chcieli,
lecz jeśli wszyscy razem by tu "spijanieli"
- kto ich wtedy odwiezie za miasto, do chaty?
Taryfy nie chcą wezwać, choć teściu bogaty.
Tak od słowa do słowa sprzeczka żwawo trwała;
wreszcie ich pani domu po prostu pognała...

Morał więc jakże ważny płynie z opowieści:
- na przyjęcie jedź taxi. Bez żony i "teści"...