Z pamiętnika grafomana - weryfikacja (1966)
Dodane przez jacekjozefczyk dnia 20.01.2018 00:05
Latem w zdradliwych, ciemnych nurtach Sanu
toną znajomi nasi - ojciec z synem;
senior - mój świadek bierzmowania, Janusz -

junior - kolega. Ksiądz widzi przyczynę
w ich grzesznych duszach. Słowa katechety
w mig wywołują mdłości i ból głowy;

w końcu zdążyłem też trochę nagrzeszyć,
więc rychło będę następnym pechowym
wybrankiem Pana. Najgorsza niepewność

ciągnąca się do końca zimy. Z wiosną -
w którymś momencie jest mi wszystko jedno,
wtedy zaczynam groźną i przewrotną

grę: szybki marsz lub bieg po kruchym lodzie
w starym korycie rzeki - znanym z głębin.
Idąc ze szkoły - powtarzam to co dzień,

nic się nie dzieje prócz wpadki po zęby
w rozsądny dołek. By podwoić status,
strzelam do szczurów z procy - kilka padło;

wykręcam w lesie zapalnik z granatu -
nic! W końcu niszczę dłonią osie gniazdo;
tuzin użądleń - nic! Robię remanent

tych za - bądź przeciw i zamykam temat.
Nareszcie wiem, że ksiądz dał straszną plamę
wciskając bzdury. Innej opcji nie ma!