To nie są majtki tygodniówki - cykl
Dodane przez Grain dnia 07.12.2018 00:04
Wiem, rozmiar ma znaczenie ale nie żeby szesnastozgłoskowcem
Przechodzisz tę wysokość wysłużonym nożycami,
podostrzonymi igłą adapteru.
A ja łapany w palce do obrębienia,
z zakładkami w oczach.
Siostro Marianno basen
Piszę z Polski. Kiedyś to ma być miejsce na mapie historycznej.
Oglądam zdjęcia z zamieszek w Paryżu.
Najbiedniejszy nie chce dłużej utrzymywać rosnącego w ilość
niepracującego z założenia i wyrachowania elektoratu lewactwa.
Włożyli żółte odblaski. Jedna z kobiet, jest ładną blondynką.
Nierozchełstana jak jej symbol z obrazu Delacroix, wiodąca lud
na barykady w imię Wolności Równości i Braterstwa.
Na jednej z ulic zerwano bruk i deszcz napełnia wyrobisko, jak poidło.
http://niezalezna.pl/247131-gaz-lzawiacy-armatki-wodne-i-palowanie-tak-wygladal-dialog-w-paryzu-zdjecia
Link
Po zmroku jeszcze wciąż
Po zamojskich wioskach nasłuchują szczekania spuszczanych psów.
Choroba przetrzebiła zające. Starowiny i ich dzieci pamiętające
uciekinierkę są wyczulone, czy to jak dawniej. Od pól.
Przyjeżdżają coraz więcej za pracą i mrówczym handlem.
Z zaszłościami o jednego wroga i drugiego pana za dużo.
To nie zabezpieczony kompleks, tlący się ból tryzuba.
Kolejny niebojar, pomazaniec samodzierżawia na dziedziczonej
mocy ugody perejasławskiej i prawa snochactwa
podbiera ubogą, bezwolną krewną.
I nawet wyjątkowo, z gazową zażigałką, nie na chujach, wjeżdża do Berlina.
Tego się nie zobaczy według legend map gospodarczych i historycznych,
w skali sytej Europy.
Zabawa w śmieżki inne motywy
Nie każdy grudzień to czas sztychów łopatą w kopnym śniegu.
Pewnie prześlizgnę się w odtwarzanych dzwonkach janczarów
i płynności tradycji smażonego karpia. Bez wykartkowywania
Boga za przewiny z braku zdolności kredytowej u humanistów.
Ja półpoganin dobrze pocerowany tylko z jedną kobietą,
pierwszą która poszła ze mną w siano pod obrusem,
nie będę miał skeczów topowych kabaretów
przed boskim misterium szopki betlejemskiej.
Na początku i końcu maluśki, oj maluśki.
Nawet nieboszczka z głębi obrazów Beksińskiego
przesyła pozdrowienia. Pewnie zaistniała potrzeba
waloryzacji debetu na rachunku prawdopodobieństwa.
https://www.youtube.com/watch?v=8rT46hVQHIA
Link
Plandanka
Ponieszporna wieś. Pod plandeką parzące się ziarno.
Do picia nie jest potrzebna zdrowa wątroba, tylko żółć.
Starsza siostra, jak co druga stąd, po założeniu dystynkcji na pagonach wopisty,
wyjechała jako mężatka, zatrzaskując za sobą wrota stodoły z dziurawym dachem.
Matka od zawsze oddawała się z nadzieją, że do lepszego demobilu,
a stary miał taki łeb, że tylko na tykę i grudy na polu rozbijać.
Dance wystarczyło powiedzieć: jesteś zbudowana jak Nowa Huta.
Każdy mógł wejść, dopakować poręczny, wsiowy tłumok na jamistość.
Eksterna po lekcji logiki
Prysznic po zużytym dniu nie działa jak deszczownica.
Chociaż.
Nawet słowa niczym jądro otwartego źródło ognia,
rozcinają tylko poniżej stóp.
Ejakulat odmładza się inaczej.
Nawet u zakłutego na głębokość wiersza,
kiedy kilka spospoliciałych słów wymawia posłuszeństwo.
Zmiana płci
Ale ty jesteś ładny - powiedziała staruszka łapiąc za krocze opiekunkę.
Tutaj nikt nie waży więcej niż dopuszczany przepisami ciężar,
do podnoszenia przez kobietę.
Empatia bywa odwrotnie proporcjonalna do masy wchłoniętej
przez najtańsze pieluchomajtki.
Czasem słychać siostro boli i miarowość oddechu
przywracają dwie drażetki tic taca z kieszeni
przewidującej konserwatorki powierzchni płaskich.
Typowa franczyza powierzonym dobiegiem klepsydr.
U Pana Boga w zielniku
Ptactwo jest podstawą każdej mojej przekąski duchowej.
Z racji sępienia latają tak wysoko, że widzą przyszłość.
Niektóre aż po wszawe czasy postępującego zlemoniadowienia
z głowomłotami jako zamienniki dziadka do orzechów.
A babka zwyczajna - zakładka z Mszału Ślubnego,
jest w trakcie misterium drzemki i moja głowa w tym,
żeby w papierach wszystko grało.
Niecierpki
Taka odmiana niejednoroczna, przez przypadki.
Bolaki ukorzenione z przebierania w nadkładzie
nasiennej ziemi, co jakoś nie zalazły pod tipsy.
Może pod powieki, jeżeli życie jest w oczach.
Tam gdzie tłumienie bałachu ulicy.
Jak nawóz trojański, od wschodów słońca.