Kamienica "Pod Żabami"
Dodane przez Maciek Froński dnia 01.03.2019 12:17
Myśli kto, że rechot zamilkł
W kamienicy "Pod Żabami"?
Że ucichła mandolina,
Nikt jej dzisiaj już nie słucha,
W beczce dawno nie ma wina,
Chłód się zakradł do cybucha?

Niech wieść zatem gruchnie teraz,
Wieść niech strzeli jak petarda:
Żar się w żabie serca wdziera
Raz do roku, na Medarda!
Na Medarda, nie inaczej!
Kto nie wierzy, niechaj patrzy!

Zanim zadrga pierwsza struna,
Wraca życie w żabi palec,
W drugi, w trzeci - do pioruna! -
Nieruchomych nie ma wcale!
Potem w nogi, w biodra, w ręce,
Coraz bardziej, coraz więcej!

Coraz mocniej się kołysze
Jedno z drugim żabie cielsko,
Aż klucz nutek mąci ciszę
I ulata aż nad Bielsko.
Jak te wróble lub jaskółki,
Z dolnej - gdzie tam, z górnej półki!

A w przechodniach - bo przechodnie
Jacyś chodzą wciąż tamtędy -
Talent bucha samorodnie
I do tańca rwie w te pędy.
Czy do polki, czy do walca,
Nic, że to z żabiego palca!

Chłopak, co był nie dość śmiały,
Aby podejść do dziewczyny,
Strachu w sobie kruszy skały
I zuchwałe robi miny.
Choć już pewnie chwycił kolkę,
Ciągle z inną tańczy polkę,

Panna, która w dyskotece
Podpierała zawsze ścianę,
Czuje kształty swe kobiece
I powietrze rozedrgane.
Choć zziajana, choć utyka,
Lecz pomyka w rytm walczyka.

Niech but spada z lewej nogi,
Rozwiązuje się kokarda,
Pęka pasek, Boże drogi!
Lecz to tylko na Medarda,
Wnet przychodzi otrzeźwienie,
Żaby znowu jak kamienie.