Mowa
Dodane przez Magrygał dnia 10.03.2019 14:45
Szeroko otwieram usta, wciąż są za małe,
zwijam w trąbkę język, niedostatecznie giętki
i nazbyt chropowaty, by wypowiedzieć

słowo

konstantynopolitańczykowianeczka

choć na jego dźwięk umarła za młodu
bizantyjska Madonna spogląda czule
z zaświatów, a w jej spojrzeniu mgła
nad Bosforem mieni się amarantem
i złotem

słowa tłoczą się na obrzeżach krtani
zeskakują z trampolin głosowych strun
wyrywam je z pustostanu słownika
by szeleściły, syczały, chrzęściły
jak na wietrznych stepach gdzieś
między Dnieprem a Donem

w myślach, szeptem, nieśmiało
w przedsmaku poematów
układam w nietrwałe wersy
sto czterdzieści tysięcy słów,
które jak jedwabniki tkają
nieustannie aksamitny kokon
mojego języka