Kreacja a tworzywo. I.
Dodane przez Irena Michalska dnia 07.05.2019 12:32
            "Mother" filmowa udręka

Marzenie o geniuszu może zmienić łagodnego twórcę
w groźnego sprawcę, zwłaszcza gdy uwierzy w swoją
boskość. Oto on. Samozwaniec. Wymyśla wciąż na nowo

młodość, kobiecość, macierzyństwo, ale nie ojcostwo,
dom nie wiadomo dla kogo z wolnym wstępem dla obcych,
dramatyczne epizody i swoją w nich obecność. Decydującego

gracza. Namiętnie poszukuje natchnienia, ale nie posuwa
się dalej w akcie kreacji, który za każdym razem kończy akt
zniszczenia. Właśnie wtedy, na zgliszczach, zatrzymuje się
wyobraźnia. Nie sięga dalej i cykl wraca do początku.

Czas wydaje się niepoliczalny. Niezdolny twórca, a może
zimny eksperymentator, niemiłosiernie, wręcz rutynowo,
wyrywa serdeczny kryształ z kolejnego udręczonego
ciała, jakby na granicy życia i śmierci krystalizowała się

wena, jedyne dziecko, które pragnie spłodzić.