Przyjaźniłam się z kochankami obłąkanych
Dodane przez Lucyna Beltowska dnia 11.09.2019 03:26

Kiedy sny na poduszce tańczyły flamenco,
falbaną sukienki przeganiając niepokój,
stukanie obcasami nie było udręką.

W wyciszonej muzyce sennych kastanietów,
odgrodzony od świata przez ramion ostrokół,
edenem stawał się biały kaftan - opiekun.

Odpływałeś w cichy bezkres zapomnienia
czasu, kiedy weszłam bezbronna i naga,
piękniejąc od zachwytu twojego spojrzenia.

Wtedy podarowałeś mi szpilki, czerwone,
zbyt duże - to pierwsza twoja zniewaga -
nosiła je tamta, czy masz coś na obronę?

Dziś nie jesteśmy razem, lecz patrząc przez kratę
już nie wiem, czy widzę niewinnego człowieka.
Mój rozsądek, twój szał, jak świśniecie batem.

Sarnookie, blade kochanki obłąkanych,
wieczorami kładą ci dłonie na powiekach
przywołując sny szeptem - zaśnij ukochany.