Wóz filozofów
Dodane przez Artur Wielgus dnia 12.09.2019 01:02
Dramat w jednym akcie,
część pierwsza.
Didaskalia: Rozsuwa się kurtyna, ze sceny słyszana jest muzyka Paderewskiego, Polska fantazja.
Na łące, na furze siedzą na ławeczkach ustawionych wzdłuż fury: Edyta Stein, na jednym końcu, bliżej widowni, Max Scheler, na drugim końcu. Zaraz za Edytą Stein siedzi profesor Kazimierz Korus po jej stronie, a na przeciw niego siedzi dr Bronisław Sieńczak. Następnie siedzą: Pascal, ks. prof. Aleksander Usowicz, biskup Karol Wojtyła, Husserl, Roman Ingarden, ks. biskup Klima, ks. dr Dogiel i rozmawiają.
Później koło łąki pojawiają się artysta malarz ze sztalugami na których jest napisane Witkacy i nawiązuje rozmowę z Karolem Wojtyłą, który zeskoczył z wolno odjeżdżającej fury, następnie podchodzi starszy pan
ubrany po cywilu i też zagaduje do K. W.

Profesor Kazimierz Korus trzyma w rękach zbiorek poezji pt. "Grób niezapomniany" i mówi do dr Bronisława Sieńczaka:
Chciałem ks. Rektorowi przeczytać wiersz jednego ze studentów stradomskiego seminarium i zanim B. S. zdąży odpowiedzieć prof. Korus czyta:
"Za smutek ludzi bez nadziei, serc połamanych bez otuchy" Bronisław Sieńczak przerywa:
Wiem o kogo chodzi, jemu już coś wydrukowali w stradomskim "Meteorze".
Dla mnie jego pisanie nie przemawia.
Profesor Korus:
Ale to jest dobry wiersz. Nie ma w nim ani podmiotu, ani orzeczenia, a my dopiero co mieliśmy Stan Wojenny.
Bronisław Sieńczak:
Być może jeden mu się udał.
Profesor Korus:
Jest tu następny, "Moja Ojczyzna płacze, moja Ojczyzna jest jak cmentarz, wszędzie leżą groby tułacze, a człowiekowi dzieje się krzywda..."
Bronisław Sieńczak przerywa: No może udał mu się kolejny. Powiem redaktorowi "Meteora", żeby mu coś znowu wydrukował. Osobiście, wolałbym coś mistycznego.