Zwrócenia
Dodane przez Wierszopis dnia 09.10.2019 14:24
Wytrawiam słowa, które nie padły
pomiędzy nami.
Pachnie banałem, tak jak czekanie
nawróceń.

Lub choćby iskry na jałową
przestrzeń - być może wzrosty
nadchodzą, jednak będąc ślepcem
błądzę wśród nienazwań.

Te wciąż pukają do okien, zarośniętych
cieniem słońca. Wieczornie gaszonego
w szklance, pustej i pełnej, zależnie
od nasyceń przedsennością.

A styk załamań i odbić coraz cieńszy,
aż do popękań raniących dłonie.
Te wciąż inne, obco brzmiące na spłowiałym
akcie.

Do spalenia, lecz ten tkwi zbyt głęboko,
nie tylko we mnie.