Wspomnienia, jak - odległość...
Dodane przez Irena Tomala dnia 20.09.2007 14:17
Wspomnienia, jak - odległość...
- Warszawa wolna! -
Styczeń - 1945r.

Po wielu, długich latach - myśląc o sobie,
nie mogę uwierzyć, że to byłam ja.
że ja to przeżyłam...
Ta sama - żyjąca jakby w drugim świecie...

Wracam do chwil - kiedy przeszłam Wisłę
bez wiedzy mamusi, pchana ciekawością
czy jeszcze ktoś żyje ?
Z gromadką dzieci z mojego podwórka,
przeszliśmy po lodzie, bo mostów nie było.
Zerwali je Niemcy - w panicznej ucieczce.

Był tylko śnieg i mróz. Mieliśmy po 10, 11 lat...
Przeszliśmy ostrożnie na jej lewy brzeg.
Martwość, popioły i przerażająca cisza...
W zwalonych ulicach, ruinach i łzach...
Patrzałam - jak całe miasto zamarło,
I chłopcy oparci z karabinami, z opaską AK.

I dalej, w Alejach Jerozolimskich, tuż przed
Nowym Światem - przy domu na schodkach,
taki spokój miał w twarzy, jak dziecko...
tylko oczy zamknięte i twarz bardzo blada
i karabin opadły na gruzach.
Młodzi bohaterowie wygnać chcieli Niemców

Ból żalu, że sami, że nie było nikogo
kto by serce otworzył, i chciał z nami iść.
Samotni, w - otchłani - wyciągaliśmy ręce,
nie było Człowieka - by pomoc nam dać.

Cierpieliśmy, jak Jezus, na krzyżu w swej męce,
lecz obce to było dla innych narodów...
Łatwiej było tylko patrzeć się,
bo wierzyli w siłę, a nie w to, co w sercu,
największe wartości, zamknięto - na klucz .

Zamknięto dla siły , by powiększać ją,
dla zysków, układów - bez serc.
Nie patrząc na krzywdę, nieprawość i zło.
Do końca zostaliśmy sami...

Nareszcie w Polsce, nie było już Niemca!
Czychał i zapuszczał sieci - nowy lew!