"Bałwanek w kamizelce"
Dodane przez Daniel Kownacki dnia 23.09.2007 21:47
Był taki dzień kiedy przy moim oknie pojawił się bałwan. Mój bałwan ulepiony był z piasku. Był koloru szarosrebrnego, błyszczącego, nieprzezroczystego.Usta miał wymalowane szminką czerwoną. Podkreślone oczy kredką czarną. Rzęs nie wydłużono.

Był na tyle niski by bez przeszkód patrzeć w niebo. Jego kamizelka zaś miała tyle guzików by każdy mógł zapiąć jeden ze wszystkich. Annett pozwoliłbym na więcej. Potem bym ją udusił. Wolałbym żeby mu ją zdjęła. Kapelusz był błękitny.Wyrzuciłem go do piekła. Dla babci Marii.

Pewnego dnia na bałwana spojrzało niebo i pozwoliło żeby różowoczerwone słońce patrzyło mu w srebrne oczy. Tych spojrzeń było odtąd coraz więcej i coraz częściej padał deszcz.

Bałwana już nie ma. Została tylko kamizelka, którą rzucono do drewnianego kufra obitego złotym żelastwem. W środku była jeszcze nienadgryziona marchewka, butelka wina, krzyżyk i narządy wewnętrzne.

(słyszałem, że pewien tłusty poeta rozdarł ją na plecach, aby guzików było dwa razy więcej)