ZANIM /tryptyk/
Dodane przez otulona dnia 23.05.2020 09:42
I

Ciemność chce pożreć światło, żeby nazwać się jasnością.
Zmienia prawdę, pluje na pismo, chwyta za gardła.
Podnosimy ręce. Zmarli tulą się do naszych pleców.

II

Błękicie, zalej mnie niezmierzonym oceanem,
albo pochłoń żarem - woła, przykładając pętlę do oczu.
W południe zrywa owoce. Wpadają do porcelanowej misy.
Twarz też porcelanowa, pełna spokoju.
Mówi: życie na ziemi jest złe, bo nie kochamy tych,
którzy nas nie kochają. I zapycha usta pełną garścią,
ścieka sok, udaje sczerniałą krew.
Nocą wymyka się do ogrodu, kładzie w konwaliach.
Biel chroni przed melancholią.

III

Zaczęło się od drżenia koni i porannej przejażdżki.
Gdy ucichły ptaki, łamaliśmy drzewka, coś płakało.
Zbieraliśmy giętkie gałęzie, jak w dzieciństwie
budowaliśmy szałas.

W nim podajemy sobie ręce