Pewnego razu na prowincji
Dodane przez kastor dnia 02.10.2007 21:06
Zaczęło się od grudki haszyszu ukrytej w splotach warkocza.
Potem w snach nawiedzał mnie Bob Marley. Pojawiły się języki ognia,
na które tłumaczę swoje wiersze i nawlekam twoje imię.

W rogu kuchni wyrosły dziwne rośliny. Support przed apokalipsą,
napad na cukiernię. Nie czytaliśmy scenariusza, więc improwizujemy,
polewając rany lukrem i posypując kokosowymi wiórkami.

W wiadomościach Jolanta Pieńkowska przeczyta wiersz,
zdradzi nas i zakończenie. Śmierć z przejedzenia. Pękły szwy i się rozlało
ciepłe morze. Na dwóch wyspach mieszkańcy walczą z pożarami,
które wędrują od wioski do wioski, zostawiają z wypiekami na twarzy.

* kursywa - fragment tekstu utworu zespołu - Ścianka