Racjonalista
Dodane przez Zofia255 dnia 03.10.2007 09:43
Dla pozoru i wygody
w stałym związku pora pobyć:
walka z kurzem to katusze,
więc nie będę czekał dłużej.

Na sprzątaczkę co niedzielę
kasy idzie nazbyt wiele.
Żona chętnie i za darmo
co dzień może dom ogarnąć.

Porozglądam się wokoło
za robotną, ciepłą żoną.
Spokój dadzą mi sąsiedzi
i przestaną w końcu śledzić.

Dziewczę szczerze uwierzyło,
że to właśnie przyszła miłość.
Pięknie było w noc poślubną,
mąż niezmiennie odtąd: "jutro".

Lecz ten jeden raz wystarczył
i ze szczęścia żona tańczy.
Nowe życie w sobie czuje,
nic, że traci cud figurę.

I przez lata, zabiegana,
dba o dzieci i o pana,
który tron ma - na nim królem,
podkreślając: "ja pracuję"!

Ona też ma cały etat,
drugi w domu, bo przy dzieciach
nie odpocznie. Zalatana
i do tego ciągle sama.

Sama co dzień i od święta,
wspólnych chwil już nie pamięta,
prócz tej jednej - zakłamanej,
gdy on wiedział, co jest grane.

Dzieci rosną nieświadome,
co to znaczy: "kochać żonę".
Każdy urlop tylko z mamą,
ciągle mamę widzą samą.

Mają szanse być szczęśliwe
z takim wzorem na rodzinę?