Kossakówka i jej Równoległe Światy, kiedy umajony Kraków
Dodane przez abirecka dnia 11.05.2022 23:56
I
Tam perspektywa jawi się szklaną banią
niebo posiada pułap, ziemia gęstość (u)miarkowaną;
z górami pagórki zawsze są z okien mile oglądane -
Świat inny, niekoniecznie mój, bo oto nostalgia

już psim zębem łapie za nogę, o rękaw zahacza,
o spłowiałe kolory, o siedziby wymarłe,
gdy ja pętam się blada niby znikąd mara
krzycząc przez drogę do kogoś, żeby suchą stopą

rzekę sforsował szarą jak ten ścierny papier.
Którą ścieżką do domu, pytam siebie przekornie?
Psychodeliczne Światło przeźroczyście spogląda

na mnie - choć wymęczoną - jeszcze całkiem żwawą,
gdyż akurat wtedy będę mogła zasnąć
pod zieloną kołdrą na wieczność. Niedokonaną

II
Krakowskiej wiosny elegancja:
bergamotka, bób tonka, korzeń
kremowego irysa i fiołkowa woń
piżmo ketmii, dżdżu zapach
ziemisty, dystyngowana paczula

III
Umarły Poeta konstatuje: Ta
sama pani w fiołkowej sukni,
która odmówiła mi spotkania na
Krupniczej, teraz zawsze czyta
moje wiersze, kiedy zmarznie

IV
Zapachniało słodko jabłonią
rozkwitłą majem na blado i
różowo; podobnie moja Diora
"Diorella" woda, pytanie tylko
"kiedy"? Ja... Nie pamiętam...

V
Także i dobre jest to, kiedy
bezradność, gdy odrzucenie
albo spóźnienie (się) i powrót
tą samą drogą z mieszkania do
domu z niewiadomą przyszłością

VI
Wiatr tarmosi zapachem
z lila wyblakłym przekwitem
bzów, które nie zdążyły
zaszaleć wtedy, gdy był
na nie czas. Zamróz zwarzył

VII
Powietrze rozsypane dżdżem -
wszystko na potęgę kwitnie:
jeszcze biały bez z tym dzikim
też białym. Szpalery drzew
tupię przez szmaragdowe miasto