Studio MMA
Dodane przez Maciej Sawa dnia 04.01.2024 17:10
Gong wybił do reszty - publikę, wątpliwość. Skleił
rozmach z sensem, ciosy z gardą, taboret z decyzją.
Nie - drogi, i nie - kochany. Twardziel. Czuły na dźwięk,

jak mikrofon na kablu upuszczony z rampy, wyciągający
szyję do gwiazd. W przerwie - rdzeń obszyty skórą, owiany
bawełną. Membrana, puszka, w której topią się fale, magnes
z opróżnioną cewką nad trotami z ręcznikiem. Strzał na wiwat?
Sierp gapiów zwieńczy dzieło, wykrzywi korytarz. Prowadzący

sędziom głos zabrał, sam wymownie milcząc. Nad drukiem
czas leci, tłum chodzi jak w zegarku, unosi się duch. Z nieba
żar mrozi krew w żyłach. Wiotkie barki pełne szkła, i fusów.