Tam, ale nie z powrotem
Dodane przez Gloinnen dnia 11.04.2024 08:10
Mój czas nadchodzi, powtarzam co wieczór,
czas, w którym dorosnę
miastom do rąk. Przemarznę
pierwszym zdziwieniem
w uliczny gobelin ze świateł i zgrzytów.

Zabiorę na pamiątkę
z listopadowego sadu
opuszczone gniazda, imiona
przemoknięte do ostatniej litery,
do najmizerniejszej gałązki.

Jeszcze jeden dzień, może dwa
i obcy głos wkręci mnie jak śrubkę
w nocną maszynerię; ale dziś
znowu nie sięgam głową rodzinnego stołu
i rozumiem, co chce wymerdać resztką czarnego ogona
stary ślepy pies.