Klamerka.
Dodane przez harpro dnia 25.11.2007 19:43
Zaśpiewałem dwanaście słów i nie były to mądre słowa.
Jedynym problemem, który napotkałem była matka koleżanki.
Aneta w dzień po występie zaprosiła mnie z rana.
I było tak pięknie, jej włosy zmierzwione a oddech pachnący pastą do zębów.

Niewiele się dzieje w pierwszych latach XXI wieku.
Ja potrafię tylko gadać o snobizmie, myśląc, że ten problem mnie nie dotyczy.
Dwudziestu dwóch alkoholików z mojej grupy również kiedyś tak myślało.
Paliłem papierosy by nie popaść w inny nałóg, i do tej pory mi się to nie udawało.
Wczoraj jednak powiedziałaś ''Śmierdzi ci z ust, daj spokój''.
I dzisiaj mam już Ciebie z głowy.

Jutro spotkam się z twoją koleżanką, a ona powie mi ''Cześć, wiesz ...''.
A ja odpowiem, ''Tak wiem, zawsze wiedziałem, a teraz chodź ze mną w to miejsce''.
''W to miejsce gdzie przylatują umierać gołębie?'' Zapyta Twoja koleżanka.
''Nie. Chodź do kawiarni, napijemy się kawy i porozmawiamy o Andrzeju, Marku, Karolinie.''
Nie zawiedzie się Twoja koleżanka, chociaż Ty już dawno spojrzałabyś nad moją głowę.
I gdybyś to Ty przede mną stała, miałbym wyrzuty sumienia, ale kończę dzisiaj z Tobą.

Chodnik prowadzi mnie przez miasto.
Jedno, co wiem na pewno to, że miasto nie jest miastem doznań.
Bywało momentami, kiedy Ja Horacio Ty Maga udawaliśmy, że na końcu Dietla skręcimy w Rue de Rivoli.
Wyszedłem po bułki, a sklepy były pozamykane.
Niewiele różni dziewiętnastą od dwudziestej trzeciej dwudziestego czwartego listopada.

Kiedyś zapytałaś mnie czy myślałem o samobójstwie.
''Każdy kiedyś myślał'' odpowiedziałem.
Ty na to ''Ja nigdy, dlaczego miałabym?''.
''Pomyślisz, kiedy mnie stracisz''.
Ale chyba nie myślisz o tym prawda?
Wchodzicie do galerii roześmiani, w tramwajach nawet nie odwracasz twarzy do okna.
Kiedyś zagadnąłem go, kiedy był bez Ciebie.
''Przepraszam, czy to ty Krzysiek?''.
''Nie, mam na imię Mateusz'' odpowiedział zaskoczony.

Pewnie nazwałabyś to obsesją, ale ja tylko chcę mieć coś do opowiedzenia.
Kiedy miałaś dla mnie czas po zajęciach, kiedy miałaś czas rano, albo nie miałaś czasu i byłaś ze mną,
udawałem, że nie widzę Twojego szaleństwa.
Bo chyba nie powiesz, że to było zawsze zniecierpliwienie?
Dałaś psu na imię Woody. Zapytałem, czy go tak nienawidzisz za Annie Hall, czy za perwersyjne małżeństwo.
''To od tego dzięcioła, moja siostra go lubi.''
Nudziła cię moja pozerska erudycja, chociaż twoje znajome były zwykle pod wrażeniem.

Jej matka weszła właśnie w tym momencie.
Ja byłem o kilka ciuchów do przodu, Ona miała na sobie tylko piżamę.
Więc to był tylko moment, moje usta na jej ramionach i zimne dłonie na jej pośladkach.
Marley z plakatu przyglądał się nam, ale nie reagował.
Pani Alicja nie była tak opanowana.
Jej córka miała najwspanialsze ciało, jakiego dane mi było dotknąć.

I warto było, chociaż policjanci jakby niespecjalnie chcieli słuchać moich tłumaczeń.
Oczywiście książki do geografii i biologii walające się po podłodze ujawniły prawdę, nim zdążyłem zsunąć jej obcisłe spodenki.
Ale ja chyba nigdy nie miałem silnej woli.

Czekałem na komisariacie dobrych kilka godzin.
Przerzuciłem całą winę na Ciebie i tego pieprzonego Mateusza.
Nie obraź się, ale nigdy nie byłem świadom swoich niedoskonałości.
Twoje za to znam na pamięć.