Punkt zwrotny
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00



Lucynie i Jurkowi Borowczykom



Dopiero teraz widzę: źdźbła trawy na rzece

i pośrodku rzeki porzucone płuca

martwe kołysane przez wiatr



ten sam los ustala się w cichym przymierzu

powietrza i wody pod spękanym słońcem

mój Pan mnie przywrócił do życia



wstań Łazarzu wstańcie gnijące wnętrzności

to co uszło z ciebie niech przejrzy się w tobie

albowiem dystans jest sprawcą zmian



jak gospodarz krążący przy domu są moje oczy

zdziwione patrzą na izbę w płomieniach

były tam a nic nie dostrzegły



musisz wyjść i wrócić - nie da się inaczej

musisz wyjść choć słodko wiją się godziny:

sen narcyza w bujanym fotelu



i wychodzi dusza na późne spotkanie

pokrop mnie hizopem a czystym się stanę

obmyj mnie a ponad śnieg wybieleję



noc w noc z łaski Pana w podwodnej stanicy

w żebrach świątyni spłowiałej od wiatru

będę śpiewał Jemu pieśń nową



bo właśnie tam pod powierzchnią dojrzewa miłość

zbolały krzyż się odciska na śliskich kamieniach

wzbierają fale nad brzegiem



gdzie były moje uszy: nie w słońcu lecz w wirze

hartuje się oddech - droga na muliste dno

nieustanny balans w ciemności



krok po kroku jak matka która rodzi życie

jak zakonnik znużony zbyt długą modlitwą

przyj nie odwracaj się wstecz



tutaj jestem: źródło przebija spod ziemi

płuca powietrze pompują do tętnic

co miało się dokonać - dokonało się