PODRÓŻ
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00



Z wnętrza autobusu oglądane słońce

gasło przy cegielni dłużej niż zazwyczaj

obok sklepu w nisko zawieszonym chłodzie

barwy się ścinały - pancerna iglica

horyzontu rosła i nie było świadków

na niewielkiej pętli tylko zmierzch zimowy

z chrzęstem w moim wzroku pulsowanie zasnuł

aż się spopieliły obie elektrody



i gdy język cudem wyszeptał Hosanna

tak mnie zadziwiło światło tego świata

że zanim dostrzegłem harpunnika oko

już słoneczny odblask pędził ponad szosą

niczym grot czerwony prosto w moje serce

szyba się okryła purpurowym wieńcem

i natychmiast wszystkie opoki się starły

czułem gorycz ziemi byłem posłem zmarłych