Przełyk
Dodane przez vigilante dnia 19.02.2008 11:25
I tak kończy się przeprawa, mange mange tatarska.
Dziewczyny i człopaki snują w mgle umorusane rusałki,
samuraje w stożkach i górę fryt. Manże, manże, a co
to ma do rzeczy w kontekście seansu, który prześwietlił
płodowe. Godziny uniesienia głowy, godzimy się na puls
sekundnika, na serce po prawej, mini płuca. Nie umiem
tego rozumieć. Mej drogi obserwacje, że można przebić
skórę, wprowadzić balonik w dziurę i wyprowadzić precyzję
w siedem minut, na długość fajki. I może to teraz wykurzę
na raz ostatni, zakopcę, zanurzę, wyciągnę, wciągnę. Tytoń,
ja sobie pójdę jak w rym, jak w skrzepy, które nie chcą opaść?