Odpływ
Dodane przez Miron dnia 03.03.2008 09:37
Miasto moje wita strudzonego mistrza
u zmierzchu drogi słabego jak trzcina
z poplamioną koszulą, pomiętymi spodniami
i ręką w kieszeni,

wypukłe soczewki niepewnie dotykają druku
litery tłuste niepokornie skaczą
wiersz rwie się przetykany żartem
na który sucho odpowiada kaszel.

Poeta stale uczy się przechodzić, przeistaczać
myśl w słowo a słowo w literę
aby się w końcu przeobrazić w ducha
ostatecznie tylko tyle pozostanie,

granica zresztą zdaje się być bliska
ale cisza już teraz, mistrz czyta poezję
wiersze jego dojrzałe - stare, doświadczone
łza skruchy, mgiełka na soczewce.

Poeto dokąd idziesz bez nas
trzecia części zagadki sfinksowej porażki
jak to miasto ani stąd ani stamtąd
z obu brzegów dwu stron wody

cierpliwie zmierzasz ku cichej zatoce
w godzinę odpływu.