Przypadki i odmiany
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00


Nie przyrzekając nikomu za bardzo, zatrzymany,
Ale nie zmuszony udzielać rad, czy jakichś
Tam wskazówek, odwracam się szybko i płoszę

Z twoich oczu błysk, jakby nie chodziło o żadną
Konkretną rzecz, uparcie tajemniczą stronę, pod
Którą podszywa się coraz bardziej magnetyczny

Moment spełzania w oko dnia. Chciał nas
Nabrać, czy tylko uprzedzić? Człowiek o wielu
Twarzach nie wygląda zbyt apetycznie. To roni

Podejrzenie, ale też otwiera pewne możliwości.
Połacie łąk soczyście zapadające się w brązową
Toń, zabierały nas w swoje kuszące załomy

I byliśmy prawie zgubieni dla rozbawionej reszty.
Nie uprzedzając wypadków, wchodzę w przerwę
Między budynkami i już, na wyciągnięcie dłoni,

Spada we mnie kurtyna i skądś skacze lustrzany
Zajączek. Tamci dają się lekko ponieść,
Odnoszą jeszcze jeden moment przewagi

Nad ściągającą linką czasu i trafiając na płynny
Grunt, są w pełni szczęścia. Tu jestem trochę
Zaskoczony, tam otoczony murem,

A tu, jakbym niczego innego nie robił, tylko
Przelewał z pustego w próżne, lekko podchmielony,
I podejrzewał, że właśnie o to chodzi.