Gdy się nie szanuje małej stabilizacji
Dodane przez Znachor dnia 10.03.2008 06:28
było cichutkie nieistnienie na peryferiach kosmosu
bezpieczne, ale nudne
nawet na piwo nie ma gdzie wyskoczyć
a jeśli pogawędki, to szeptem
(ach ta obowiązkowa kosmiczna cisza)

wpadłem więc na życie
jedno (więcej nie dawali)

miałem do załatwienia parę spraw
a to miłość
a to szczęście
chodziło też o sprawdzenie
szansy na wieczność
(tyle się o tym słyszało)

tak pochłonęło mnie życie
że straciłem poczucie czasu
gdy odzyskałem jego odczuwanie
pojawiło się pytanie

jak tu znaleźć wyjście
które będzie przejściem
sensownym i honorowym
opcja pierwotna nie wchodzi już w rachubę/ raczej/
a wyniki egzaminu do raju
znane dopiero po śmierci
(trzeba ją tylko przeżyć)