Z pawim piórkiem
Dodane przez albi dnia 21.03.2008 09:46
Pijany z resztką czerwonego wina
w butelce kłaniam się panu na ławce.
Nieważne, że obcy, a od rana wielki
czwartek lub piątek. Patrzę w niebo

jak zaciąga się na burzę z piorunami.
Może będę w konarach ognistego parku,
tyle dębów wkoło, a dąb ściąga gromy.
Trudno być pobożnym, gdy wrzeszczy paw,

przy teatrze w łazienkach rozłożył barwy,
łączy w skrzydłach rozgwieżdżone niebo
z koronacją poranka ciernistymi błyskami
Chcę złapać pawia. Przez niezgrabione liście

klei się płaszcz w błocie i spadają piórka
na głowę wyczesane dębową szczotką,
gałęzie zakończone kulkami pąków. Leżę
jak ludzki paw krzyżem w błocie pod dębem

z przeciętym pniem podobnym do krzyża.
Słyszę jak w górze stukają dzięcioły. Poniżej
lament trzech ubogich sikorek. Kapie z nosa
krew, taka ze mnie ofiara.