medea
Dodane przez Iv Burgund dnia 22.04.2008 15:47
kroiłam chleb i skaleczyłam się, ale zamiast krwi wypłynęło światło.
a potem ławica niebieskich ryb. i moja twarz pęknięta na pół, zupełnie
jak schody szpitala dla położnic. coś skrzyło się, może deszcz, który

zawisł w połowie drogi. twarz zrosła się i mogłam nazwać znajome
dźwięki. nawlec je i nosić. w kolczykach z harfy byłabym
ładniejsza od smagłych kobiet z Abisynii. w melodii noży witałabym

zimę. to one świadczyły za mnie. krtań hartowana nie pije łez. rok
leżałam i gryzłam ziemię. dzieci pełzły po ścianach jak wygłodniałe
robaki. znalazłam siłę, żeby je

rozgnieść. i wciąż spotykałam czarnego psa, który węszył za suką
z odległej dzielnicy. dlaczego zawsze lizał mi dłoń? jeszcze trzy
drinki i uwierzę, że można stąd wyjechać. w odpust lub

popielec. jutro pochowam dzieci. w grobie, gdzie niegdyś zakopano
Rosjan. posłucham jak tykają kości. przeżarte wskazówki
w zdobycznych zegarkach. sekundy liczone szeptem, w który nagle

wbił się pocisk. ostatni raz dam ci się zerżnąć. stanę na progu i w smaku
będę jak garść wiśni. cierpka. brzemienna od soku. i zanim pot wywietrzeje
z podłogi, zacznę kroić chleb

w innym mieście.