homo compensator
Dodane przez Christos Kargas dnia 26.04.2008 00:18
Często prosił mnie o radę. Kilka lat temu, kiedy musiał
albo zgładzić nas doszczętnie, albo spowodować tsunami
w okolicach oceanu indyjskiego, to ja miałem zdecydować.
Po tym incydencje zaczęliśmy z kolegami planować dywersję -
kim on był w ogóle, by nas sądzić - to raczej my winniśmy
go zgładzić!

Uważał się za mędrca. Żył w sposób zrównoważony znając
kompromis. Dobro i zło pozostają w równowadze prawił,
jedno drugie kompensuje. Tam gdzie bilans wypada
negatywnie, trzeba go poprawić postępowym działaniem.
Wbrew złu istnieją dobra, dzięki niemu one powstają.
Siebie miał za wynik radosnego grzechu ludzkiego,
który wydał na świat jego; na chwałę.

Postanowiliśmy ustanowić proces, jako oskarżyciele,
z nim w roli absolutnego genius malignus. Uwolnić go
od roli stwórcy i uratować dobro przez odrealnienie.
Należałoby zasugerować światu jego nigdy niebycie.
Jakim prawem w sumie istniał, zamiast raczej nie
i dlaczego był takim, a nie innym?

Odtąd rzeczywistość miała być dziełem stworzenia,
którego człowiek może dokonać sam i sam miał już
wyznaczać granice własnej samoprzyczynowości.

Dokonałem tego własnoręcznie i stało się: usiedliśmy
nagle na ławach sądzeni z powodu zła na świecie
przed nieustającym trybunałem złożonym z samych siebie.
Absolutne oskarżenie nie przewiduje łaski, gdyż zabrakło
absolutu i poddajemy się totalnej presji tłumaczenia
siebie oraz totalnemu przymusowi legitymizacji -
przez co wolimy raczej pozostawać anonimowymi.

Pod koniec procesu to ja, poeta stanę się podręcznym,
łatwym w praniu i nie mnącym się kozłem ofiarnym
do wszystkiego.