(wybrane wiersze)
Przy ognisku nad Szaczawniczkiem
Busi i Leszkowi Kłeczkom
Siedzimy razem przy ognisku
gwiazdy spadają nam na głowę
ogień jest wielki i okrutny
gałęziom ogryza młodą korę
Rzucamy do ogniska listy
te najpiękniejsze - nie napisane
płomienie wciąż w upartym szepcie
same składają się na amen
Czasem kieliszek z wódką czystą
na cienkiej nóżce przejdzie między nami
i chce się śpiewać chce się wyć
ze szczęścia które właśnie mamy
Siedzimy razem przy ognisku
gwiazdy spadają nam na głowę
konary siwieją mocno nadpalone
Bóg sypie włosy nam popiołem
***
Kiedy ci się uda
zaskoczyć lustro
na tyle
że nie zdąży jeszcze
odbić twojej twarzy
Gdy zobaczysz stół
jak odpoczywa
z założeniami
po turecku nogami
Albo miniesz się w ulewie
z wszystkimi kroplami
i jeszcze zdążysz
pozdrowić każdą
nim dotknie ziemi
Dopiero wtedy
możesz sobie i innym
powiedzieć spokojnie:
życie to ja znam
na wylot
Tych dwoje na balkonie
Tych dwoje na balkonie
jak na wielkiej scenie obrotowej
A pod balkonem miasteczko
wystawia im swe świadectwo
Płyną przez górskie powietrze
jakby szukali się jeszcze
Ona w szaleństwie go zaklina
że to ni jej ni jego wina
On w przewiewnej koszuli
wzdycha i do gwiazd się tuli
Stoją na dwóch biegunach
między nimi pęknięta struna
Kiedyś grał jej pod balkonem
serenady całkiem księżycowe
Ona była w letniej sukience
nie potrzebowała nic więcej
Dziś tych doje na balkonie
jak na wielkiej scenie obrotowej
A pod balkonem miasteczko
wystawia im złe świadectwo
Lecz tak sierpniowo na balkonie
że to chyba nie może być koniec
powrót