Niezwykły wynalazek doktora G.
Dodane przez Kamil Brewiński dnia 16.07.2009 21:09
Na ścianach przeszklone gabloty, gdy popatrzysz -
wachlarz zasuszonych skrzydeł: chrabąszcze, osy
i motyle, koloryt syberyjskich jezior,
latem, pszczele gniazda - opuszczone jak trakty,
po których raz na kwartał zdezelowanym komarem,
kluczy listonosz - wiszą zamiast żyrandoli
ponad zamkniętą kolbą laboratoryjną,
gdzie wibrują pajęcze nici przewiązane
wokoło gałązek bzu, na znak że się zbliża,
że dziesięć wiosen na wschód od drewnianej chaty,
poderwały się głuszce i krążą nad mostem,
trzeszczącym jak chityna pod ostrzem skalpela,
a on właśnie wycina fragmenty z pancerzy,
niewielkie trapezy, zaraz je zamontuje
na spód karaganowej deski o wielkości
pryczy i będzie krzyczał - antygrawitacja
i to opatentuje, a później zapomni.