kalejdoskop
Dodane przez stanley dnia 31.01.2010 11:47
zauroczenie

liturgią poezja polska.pl otoczona
zalśniła jak nocna błyskawica

uwiodła moje serce
jak portalowa lwica
znikła w międzysieci

wirtualny miszmasz
dziewczyna o nicku
jak dusza
złudzenie senne widmo

czy

fantazja idealne istoty
posyła do sennego rojenia
pełnego erotycznego nieukojenia


wypełnienie

Kelner ze zsuniętymi piętami,
po drugiej stronie tęczy.

Wśród kawiarnianych
stolików kupiłem uśmiech losu.

Pokój w hotelu, ciepło jak życie,
czyści. zetknięcie ciał, odwaga gnozy.

Tego dnia nabyta fortuna obnażyła się
wielokrotnie. Obawy wydawały się błahe.

Oświadczyła- nie pożądaj góry na własność.

O jejku !

kto zaszczepił we mnie grzech
nauczył zniewalającej i powabnej
roli wkłada w usta ponętne słowa

śledzę z uporem owijam pajęczyną
wsuwam spojrzenia w dekolt bluzki
chcę ująć nagość kolan krągłości bioder
piersi podziwiam maniery i szyk w jakie
ubiera słowa i gesty strojąc dziewicze miny.

pragną
jej słodkiego sekretu-myśląc o genre.


Eliminacje

utrata wolności następuje
w momencie zagarnięcia
władzy.


To tylko gra,
ja zniszczalny.

W pierwszych dniach
odbrązowiła, zabiła
fałszywym słowem.
Sama przyoblekła się
w cierpienie.

Odkrywanie siebie,
zmieniło się w demaskowanie,
szydzenie z pragnień i ambicji.

Bezgłos-usiłuję
złowić szept. Nierealny
wrzask toczy się obija o sufit.

Sen czy jawa.


gra

znów nadszedł dzień, kończący się snem,
w którym odpłynę na przekór pragnieniom.

muzyka disco, poranna kawa.
butelką piwa zabić ten szept.

zwykła gonitwa, fast food fiasco.
kieliszkiem wódki zabić ten szept,

jak najszybciej nim dotrze do sumienia
i wyzwoli wzgardę do samego siebie.
butelką wódki zabić ten szept.

znów nadszedł sen, kończący się dniem,
w którym tkwię na przekór pragnieniom.


erystyka

zamierza odejść

wysyła pożegnalny wniosek
do oczywistych argumentów

gest wykracza poza odgrywaną
emfatyczną rolę jest rozpaczliwą
próbą znalezienia świadka prawdy


Uff !

korzystając z chwili spokoju
chciałbym powiedzieć parę słów.
wbrew pozorom wierzę, że mnie
zrozumiesz. na słabości spojrzysz
z głębszego aspektu. ( masz racje
za późno na skruchę i wyjaśnienia)

nie możesz mi darować egoizmu
i oryginalnego widzenia świata.
nie byłem sobą, grałem całe życie,
przeżywam jasną przerwa spokojnie
patrzę w przyszłość

dołożę starań
by z godnością żyć-bez ciebie



Przepadły

Błąkam się po starym lesie,
słucham ptaków, niech powiedzą
gdzie jestem, jak wyjść z labiryntu.

Obijam się, czołgam, tonę,
by po chwili być na powierzchni.
Padam na kolana, modle się, złorzeczę,
obrażam - by żałować wypowiedzianych
słów, okazanych gestów, jak długo mam cierpieć.

Szukam ścieżki,
prowadzącej na koniec,
który będzie początkiem


finał

wyuzdana noc w ślepym zaułku
między ścianą i oddechem
przyssany słyszę
podwójne staccato tętnic

dzień
w sierocym kącie