Miejsce potu i płaczu.
Dodane przez stanley dnia 26.06.2010 12:17
Lękliwy stokroć umiera przed śmiercią,
Mężny kosztuje jej tylko raz jeden.*


Jasnoniebieska jedwabna sukienka, drapowana na biuście,
nie przesłania kilogramów, mimo to, czuje się zadowolona.
Falbany ochoczo hasają w rytm muzyki. Pot kapie z perkatego
nosa, zlepione włosy opadają na ramiona, wokół ciężki zapach

taniego dezodorantu. W kolorowej bluzie, młody, wysoki,
odpycha partnerkę. Próbuje uśmiechnąć się. Duszno. Opięta
koszulka uciska, niteczki potu ciekną po twarzy. Dręczą dżinsy,
przyciasne, łaskoczą w kroku. Niepokoi poczucie odrzucenia.

Wataha obcych ustawiona w poprzek, tęczowa schodzi
na boczną ścieżkę. Czuje się złapany w sidła. Zbacza, staje,
za plecami ściana. Robi krok naprzód, stara się nie potrącić,
silnych, którzy napierają i wyją. Atakują. Krzyczy. Podnosi

ramiona, raz i drugi, coraz bardziej frenetycznie. Bezlitosne
dzwonienie telefonu, grymasy gapiów, rytm melodii.
Wbija się na nóż. Podnosi głowę, spogląda na środek sali,
na głównym parkiecie dziewczyna, roześmiana. Zjawa.

Tańczą, półprzytomni . Rozhukana
lawina hałaśliwa, otępia zmysły.


Świat jest wielkim lustrem. Kim jesteś.*

Zatrzymał samochód. Siedzi nieruchomo, słuchając
dochodzącej muzyki. Potrząsa głową, tym gestem
uspokaja myśli. O niczym nie myśleć. Nie być sobą.
Być, albo nie być, on; pożądać, albo nie pożądać.

Pokochać i natychmiast żałować. Nie mieć dziewczyny.
Przez mgłę dociera do mózgu sygnał, echo. Tak, mogę.
Przymrużył oczy. Brukowana ulica szkli się po deszczu.
Miasto, którego nie zapomni. Ludzie, pisk hamulców,

syrena rozrywa przestrzeń. Noc zakłócona epizodem.
Światło i woda mieszają się. Głupio jest siedzieć, przy
kierownicy i robić tragedię. Poci się, krople spływają
ze skroni, osad soli. Udawać pijanego. Wejść, ona tańczy.

Szklane drzwi, wylała się melodia. Wyszła, spocona
drży z zimna. Uśmiecha się, pewna, że czeka. Pomachał
ręką, zwolnił hamulce, wrzucił trzeci bieg, zniknął
sprzed nosa. Zaskoczona. Pomknął w dół ulicy.

Rondo, deszcz, wierni wychodzą.
Z satysfakcją- wyjechał z miasta łez.



* - William Shakespeare
* - Thomas Dreier