i kubek się stłucze na szczęście
Dodane przez emba dnia 29.04.2007 00:56
tamtego lata cyganki nie nadążały z tworzeniem z mapami podróży.
o oczach ognistych jak wieczorne światy grały z życiem w karty w gwiazdy
na odległych liniach na zakrętach z nieba. znane tylko wróżbitom
kuglarzom i mędrcom garbatym szulerem szczęście było jedno
wyszukane lapis lazuli akwamaryna w pierścionkach dobierane
według tęczówki zamętu zodiaku włosów głosu pieprzyków
z odpustów niebieskich gdzie przy bramach święci się codzienność.

niezauważane przez roztargnionych dla nas oczywiste były na prośbę
powróżyć powróżyć piękna pani jasna pani my sweet lord. siadaliśmy
pod każdym rozłożystym drzewem niedaleko Szopena a one z braku wytrwałego pergaminu kreśliły wśród róż dogasających ścieżki na dłoniach serdecznych.
zapamiętaj drogę mówiły ona poprowadzi przez linię serca wzgórza pagórek
Wenus ciągle do góry a 30 pierwszych stron atlasu było jedynie zapowiedzią.

zgodnie z przepowiednią niezwłocznie mieliśmy upychać teraźniejszość
po kieszeniach w błahostkach notatkach. niewiele zostawiała śladów przeznaczając przepaście walizek przyszłości. byle zdążyć przed grudniem i pamiętać o kubku.
przy nocnej lampce razpotysięczny przekładaliśmy porządek niewidzialne skarby
tak nie miały miejsca w tym średnim nie naszym nie przejściowym pokoju.
trzeba je było ukrywać pod zmienionymi imionami w doniczkowe rabatki
bezustannie przesadzać kiedy "rosły rosły rosły" w marzenia.
niecierpliwość wolności.

tamtego lata świat pustoszał choć głośny. cyganki miały rację jesienią
przed naszym wyjściem kubek nie chciał się potłuc trzy razy rzucony
na szczęście rozbił się w dłoni została grudka ziemi w celofanie i zapisany
już wyraźny szlak.


© emba 2007.04.28