Dotlenienie
Dodane przez silva dnia 03.12.2015 00:06
po takim liście trzeba pójść na spacer
chociaż nic z impresjonistów
tylko Bruegel
trzeba się z nim zmierzyć

po bokach ścieżki trawa
skoszona do skóry
śpiewa zapachem jak u Elliota
próbuje pokonać uwiąd butwiejących liści
gdzieniegdzie świeżutkie kretowisko
jak jeszcze wilgotna piestrzenica
na tej akurat zostawił swój ślad jakiś piesek
miejski nie przydrożny

dalej gorejący krzak głogu
i wysepka berberysów
cierniowe gałązki ronią
krwawe krople

po prawej skołtunione chwasty
koszyczki niby- kopru jak niby-gniazda
(w suchym powietrzu mieszkania rozłożone
niczym parasolka (są nawet druciki)
ze śmiesznymi pazurkowymi wypustkami
ożyły ukwiałami
pod światło jak śnieżynki malowane piórkiem
czarne witraże)

miotełki nawłoci łaskoczą powietrze
albo to ono je łaskocze
co zostało z ciemnego błękitu żmijowców
i z jasnego cykorii
brunatne badyle o regularnych pinaklach
poczerniały wrotycz w statycznym kontraście
z falowaniem źdźbeł
jeszcze osty
już bez przędzy dawno rozmotał ją wiatr
i spoważniał
modli się na różańcu jemioł

po drodze wyjrzało słońce
Bruegel ustąpił miejsca Signacowi
ale nie bez czerni
sypkie światło witraży zaciera brzegi
w dali dwie neogotyckie wieże we mgle
kłują powietrze jak wertykale Lebensteina
trzeba wracać

dotleniona

odetchnie
nowym wierszem