pan co od macochy dostał zadanie
Dodane przez kkb dnia 08.02.2016 20:26
Popołudniem za pięć dwudziesta czwarta
Gdy robię obiad.
W jednym pantofelku oddzielam ziarenka
albo uśmiechnięty
myślę o splecionych dłoniach.
Mrówki w kuchni i gadające ptaki
mimo że chcą pomóc
to raczej zły znak.
Zajęty, nie myślę za bardzo
staram się
dobrze jest.
Bim-bam!
Znowu w głowie wieje
wicher-żal i
miesza,
miesza popiół i sól.
Pięć po
spróbuję jeszcze raz.
Tylko żeby nie przyleciały
nie chciały pomagać.
- Spieprzać z parapetu! Nie nauczę się krakać.
Tylko żeby nie przyleciały jutro znów. Bo już nie wiem czy to mokry świat puka czy któregoś dziób.