AUTO  DYTYRAMB
Dodane przez kurtad41 dnia 01.02.2017 19:30
AUTO  DYTYRAMB
 ze wstępem i sarkastycznym
klasyfikacyjnym akcentem.
1.  Wstęp
Ponieważ  Użytkownicy  już  wiedzą,
że jestem matematykiem, inżynierem
niech  więc  jeszcze  się  dowiedzą...,
że przez 40 lat akad. "uczycielem".
Pozwólcie, że w tym celu pomieszczę 
dalej : rymy, rytm, czyli moje gnioty,
bo,  prawdę   pisząc,  mam  jeszcze 
i  inne,  udokumentowane przymioty.
2. Wywód o klasyfikacji
Tak,  jak  w  Matce  Matematyce
jest rachunek "płaski", skalarny,
tak w praktycznej poezji (poetyce)
może być skutek nijaki lub marny.
Jest też rachunek zwany wektorowy
(przestrzenny, dość skomplikowany)
a w poetyce nurt społecznościowy
mający zdeterminowane swe ściany.
Ja jestem, dość  wyraźnie zdecydowany, 
być publicystą zwanym społecznikiem,
więc z przyjemnością w twórczości ramy
wprowadzam  rym i rytm ; nie krzykiem.
Jedynie cierpliwą, żmudną perswazją,
że  "ta  para", to nie jest tylko ohyda,
nie pachnie starą zbutwiałą herezją
i swoją urodą niekiedy też się przyda.
W końcówce mojego na PP "trwania"
mam marzenie i to nawet dość duże,
by używając tylko "nowego zadania" 
moje rymy obecne były w chmurze;
zwanej internetowym " post bytem"
intelektu współczesnego człowieka, 
zmagazynowanego na "kiedyś/ potem"
 którego  jednak  autor nie doczeka !
Z tą myślą ułożyłem z rytmem rymy,
dotyczące mojego naukowego życia,
zwanym skrótowo"auto dytyrambem"  
z czystą prawdą;  bez jej  nadużycia !
Dlatego od dzisiejszej,  porannej  pory,
nawet treścią swoją prostackie i puste
publikowane przeze mnie tutaj utwory
niech nie będą komentowane gustem.
O to prosi naukowiec / interpretator,
choćby  treścią  swojego  wstępu,
by żaden o poezji  kwantyfikator
ni  inny "życzliwy" komentator
nie  szukał  tutaj łatwego dostępu;
( bo o gustach się nie dyskutuje; dlatego za takie recenzje stary, złośliwy, wierszorób dziękuje ! ).
3. Auto dytyramb 
 pokłosie nostalgii w 76 rocznicę...
(z fragmentem autoplagiatu)
------------------------------------------
To, co poniżej, niech nie  będzie szokiem,
jako prezentem od nieskromnego autora, 
a  tylko  jako  żywa  prawda przybędzie,
że ujawnione  jego myśli są jakby tłokiem
powodującym zrozumiałe ściśnienie gardła
wzruszeniem... na które zawsze jest pora.
------------------------------------------------------------
Najlepszy  mój  przyjaciel  aż  od urodzenia,
 który jest też dokładniej nazwany, bo mną,
 namówił mnie do z sentymentem napisania
wspomnień  wersami,  które zrymowane są. 
Już  półtora roku  pisuję  na naszym  Portalu,
gdzie przedstawiłem 70  utworów ułożonych
z  rytmem i rymem, "portfelem" nazwanych;
przez innych niekiedy miło komentowanych.
Przeglądam powoli, także w tak zwanej duszy,
refleksje związane zwłaszcza z sensem życia;
okazuje się, że jeszcze niejedna żywo porusza,
co konstatuję; zdobyłem, co było do zdobycia.
Nie do zdobycia dla mnie ( i to niestety) było
odzyskanie zdrowia, w młodości utraconego,
nie całkowicie, lecz więcej niż trochę  go ubyło;
 co stało się przyczyną wysiłku ograniczanego.
Przy pokonywaniu kilku stopni naukowych,
wychodzeniu z życiowych małych kryzysów,
poszukiwaniu  myśli oryginalnych, nowych,
jak i nowych w  mojej specjalizacji zapisów.
Nowe w mojej dyscyplinie, energoelektronice,
teorię aktywnych filtrów  współopracowałem,
które stanowią jakby nowe," bezpieczne ulice"
i  25  lat temu drem habilitowanym zostałem.
Natomast  5  lat potem wypadek samochodowy
przyniósł inwalidztwo  przykre,  a nawet ponure,
bo zablokował nowy etap naukowy /zawodowy, 
na "drodze służbowej" po tytularną "profesurę".
Po kolejnych pięciu latach, z  podwładnymi,
(z zespołem młodych, zdolnych,  inżynierów)
wytop  miedzi  udanie zautomatyzowałem,
stawiając spec-komputer do kilku sterowań
procesem hutniczym, dość skomplikowanym.
Charakterystycznym powtarzalnością
wielu parametrów technologicznych,
a także znaczną energooszczędnością
procesów elektrycznych i chemicznych.
Za ten skutek, ze wspomnanym Zespołem,
zawodowe  nagrody 3  razy  otrzymałem,
a w dowód  uznania SEP-u / w  "branży",
Mistrzem Techniki  mianowany zostałem.
Ponad czterdzieści lat pracy dydaktycznej
wspomaganej też własną tworzoną nauką,
(zwłaszcza w ALMA MATER  macierzystej)
jawiły mi się szczęściem i prawie sztuką.
Posiadam także inny ceniony dorobek;
moi  podopieczni  są  już  profesorami,
co stanowi  mój " wykuty" już nagrobek,
bo i  Oni są też już Innych promotorami.
Za wspomniane prace : czysto naukowe, 
 dydaktyczne oraz organizatorskie, liczne 
 nagrody systematycznie otrzymywałem;
każdy rok pracy był też nagrodą śliczną,
co było podstawą, że.... awansowałem. 
Żyłem w zgodzie z  ludźmi  wieloma,
dzieliłem się z nimi doświadczeniami,
więc dzisiaj  ta  nostalgia, to widoma
tęsknota, także  za  przyjemnościami. 
Jednak u końca dnia tego, już zimowego
i po podróży w duszy ciasnej, bo własnej,
nie mogło stać się nic innego i dobrego,
niż dojście do myśli coraz bardziej jasnej.
Że moje życie już się niestety wyszumiało,
że nieważne są różne wcześniejsze  spory,
że coraz słabsze jest moje schnące ciało,
i czas już  w oknie  życia opuszczać story.
Czy to jest, pomyślcie życzliwi,  za  mało?
 by czuć się ,mimo powyższe, spełnionym?
kiedy ma się świadomość, że własne ciało
jest przez przyrodę w koniec wyposażone?
Świadomość kresu jest także mądrością;
wtedy każdy dzień przeżywa się owocniej
i chociaż nie jest przecież tylko radością,
to chce się żyć nadal ... jeszcze  mocniej.
 Jako emeryt, zająłem się wersowaniem*,
które przynosi mi także wyrazy wsparcia;
 co nie jest  dla mnie dużym zdumieniem,
wobec nie  mojego  na PARNAS parcia!
A jeśli ktoś zechce to łaskawie pozostawić
w kąciku uznanej literatury  i to poetyckim,
to przyjemnością będzie mi  to** uzmysłowić
i podziękować za to życzliwym, wszystkim!
 Kiedyś pojawią się u bliskich  łzy czyste,
jakiś kamień, klepsydra na bliskim murze
lub przez  znanego kamieniarza, artystę,
portrecik  wykuty w czarnym marmurze.
Dopełni się tym  los  prostego  człowieka,
który, tak się często mówi i troszkę zawile,
że nigdy na swoją śmierć przecież nie czeka
i to by było, za klasykiem pisząc,.. na tyle.
-----------------------
* wierszoklecenieniem, wierszoróbstwem,
 wierszopisaniem, limerykowaniem, lepiejowaniem,
 wartościowaniem,  negowaniem i niekiedy kpieniem. 
** sobie jeszcze za życia.
P.S.  Po napisaniu powyższego mojego tekstu  w dn. 29.01.17,
podczas poniedziałkowego wejścia na stronę PP (30. 01.17)  
z radością czytałem Oli Cichy wiersz "facebook logowanie".  
Wiersz ten powstał jakby na moje tęskne zawołanie, 
którego nie było oczywiście ni w Oli ni moim planie.
Wspólnym rysem obu tekstów jawi się wg. mnie
to, że oboje piszemy czym dla nas jest pisanie.
Dawanie  świadectwa  naszej  obecności,
bez względu na różne opinie i komentarze
i to, jakie konsekwencje czas niechybnie  pokaże;
czy więcej będzie z oceniającymi zgody, czy niezgodności.
Także to, że nie tylko narracja określa nasze bytności,
bo nasz dotychczas byt, naszą narrację też gości.
A komentarze podkreślają zakres różności
zależnych  od miary  wiedzy  oceniających  
a może też i poczucia humoru piszących.
A powyższe P.S. już dzisiaj (30.01) zamieszczam pod wierszem Oli.
Z poważaniem : T. K.