Po moim trupie
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00


Po moim trupie, który wygląda jak świeżo zrzucona wylinka,
spodziewałem się większej urody ? może nie Nefretete,
lecz chociaż mumii średniowiecznego mnicha,
odzianego w resztki habitu z kapturem.
Lecz Tajemnicy żadnej nie było. Wszystko odkryte
okazało się pozbawione skóry i próżne jak czaszka.
Tyle by po mnie zostało, gdybym wówczas się skończył.
Ale był to dopiero punk zwrotny ? o 36 stopni,
o powolne spadanie temperatury do zera,
dochodzenia do punktu wyjścia, który znikał
albo się oddalał, na przemian.
Wszystko miało się zacząć od końca, poprzez
naukę chodzenia ? w sposób, który niszczy każde buty,
lecz pozwala na żłobienie bruzd w przebywanej
drodze. Tę drogę trzeba było przebyć
jak dziecięcą ospę, ale tak by tym razem
pozostały ślady. Miałem zamienić
długie spodnie na krótkie, a zamiast majtek
założyć tetrowe pieluszki. Jak na przewijanym
do początku filmie kurczyłem się
do rozmiarów plemnika.
Koło się zatoczyło. Linie zbiegły.
Punkty się znowu pokryły.
I wszystko stało się jasne.