Prostuję kości do lotu, ale niekoniecznie dalszego
Dodane przez Piotr Paschke dnia 28.03.2008 07:58
Uroiłem sobie lot.
Kości, te wiecznie pośpieszne,
rozpostarły się niesprawnie i pospolicie.
Szarpałem więc dal jeszcze niewiadomą,
rojną od obietnic.
Kilka pięter pode mną sierota dzielił miedziaki
zapakowane do puszki z chłodnymi prośbami.
Kilka schodów pode mną
starość sąsiadki piszczała o poręcz młodszych rąk.
Uroiłem sobie, że przez drzwi,
bezbolesne jak mój wieczny pośpiech,
będzie łatwiej.
Piotr Paschke