list św. Marcela Waty do słynnego reżysera
Dodane przez Michał Nowak dnia 20.06.2008 16:55
panie reżyserze a może udało by się poddać adaptacji moje życie
tak aby zachować ruchomy obraz żeby mogli cokolwiek mnie obejrzeć
wszystkie moje żyły dni i godziny sfabularyzować

spod grubej warstwy skóry wyjąć kilka stałych wartości takich wie pan
chwytających ludzi za serce choćby to że cenię spokój i wytrwałe
kolekcje owadów wierzę że coś by pana we mnie zajęło

wiarygodność? najlepiej wskazać najciekawsze z moich mankamentów:
łatwowierność? poczucie winy? nieumiejętność zawiązywania kontaktów?
lepsze wie pan się uwypukli gorsze zaokrągli do drugiej cyfry

gdyby tylko nakreślić profil psychologiczny i rozłożyć scenariusz
by nadwerężyć wizyty w przychodni grzechotniki
w układzie oddechowym które pozbawiły mnie wiele 15 setek
pijanych kierowców zliczonych kurwa w weekend z których
jeden pozbawił mnie wszystkiego

by ludziom pokazać postać z filmów
nie wymagam abym moją rolę odegrał sam szczerze mówiąc
wolałbym grać kogoś innego

panie reżyserze mam pomysł na kolejne sceny: wracam do domu
tak z osiem toreb z zakupami w obu rękach jest to komiczna scena
bo guzik na konsoli w windzie wciskam nosem i zwijam się jak wąż
by wyjąć klucz z kieszeni i nikogo przy mnie nie ma
komiczna scena przy drzwiach rwie się siata z pomarańczami i one
jak piłki staczają się ze schodów nie ma nikogo i owoce
jak piłki staczają się ze schodów