"U Diabła".
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 01:00



"U Diabła", pod dziewiątką,

w samym szatańskim pępku,

nigdy nie jest chłodno.



Podłogę rozgrzaną

do czerwoności,

myje Agnieszka,

aż do samej kości.



Nie stara się ukryć

swej kobiecości,

przeciwnie srom czerni

sadzą z komina.



Dlatego klientów

w gospodzie sporo,

w szemranym korowodzie,

piwo, wódkę biorą.



Idą też jak woda

flaczki do wódki,

daleko od Wersalu,

więc goście siedzą w kucki.



Huśtają się piersi Agny

ze szpiczastą sutką,

siedzą impotenci

nad ochrzczoną wódką.



Szatnia i ustęp

są w ręku Januszka.

Na wieszakach się tulą

i kurtki i futra.



Z ciekawości jeszcze

zaglądają sobie w rękawy.

Tutaj nic nie ukryjesz.

Tutaj koniec zabawy.



Gęsto od ludzi,

przekleństw i dymu.

Ktoś w kącie pisze

już świadectwo zgonu.



I strużka potu

kapie mu do kieliszka.

Nagle myśl dobra,

jutro jeszcze krew odda.



Znowu będzie "Czysta".

Sposób na przetrwanie,

albo siwy denaturat

pity krzywo w bramie.



Przed "Diabłem"

rozkłada się Weronka,

zawsze o tej porze,

można ją tu spotkać.



Dawno chciałaby umrzeć,

lecz ma taką pokutę,

że gdy klienta nie trafi,

to od środka puchnie.



Dlatego śledzie wyjmuje

gościom ze spodni,

a śledzie są bez ości

od paru tygodni.