Wiersz z powstania
Dodane przez vigilante dnia 11.08.2008 20:08
Jeszcze tylko strażnicy wyprostują skrzydła,
wróble pójdą spać. Jeszcze tylko minę to miasto,
drogę, pieśń i werwę.




Pamiętam to upalne lato. W radio słychać było szum
i kroki, tak jakby wojna skradała się tu jeszcze.

A mimo to deszcz pędził kłusem ku ziemi, jakby w niebie
nie było już na czym zawiesić się, w czym powybierać.
Jakby święci usnęli po kątach a bóg rozporządził sjestę.

W to byłe upalne lato:

Miałem tylko pistolet i trzy granaty. Dodałem sobie
dwa lata. Pamiętam w czterdziestym czwartym,
brali od dwunastu. Rodzice nie wiedzieli o niczym.

Nie chwaląc się, nie bałem się. Kolega poprosił,
by rzucać w gąsienicę. Jedna butelka z benzyną
była w tym dobra. Nie chwaląc się, nie bałem się,

byłem młody lecz sprytny i żywy.


Byłem krewki.