Vientiane
Dodane przez captain howdy dnia 12.12.2008 20:20
To, co widziałem w jej oczach wyszło z dżungli, z żyletki.
I zawsze musiało kończyć się na ciszy mieszkań,
na krańcu talerza, gdzie dokuczano dziecku.
W tamtym deszczu było pewne,

że szukamy tylko trucizny na komary i choroby wnętrza,
kilka zwojów bandaży dla przyjaciół: szwów dla rwącej rzeki,
która runęła z góry. Jasne, ale jesteśmy w domu,

łatwo gubię w niej bicie powstańca, tę rudą cegłę
wyjętą z mogotu. Kto ci pozwoli uniknąć jedynych drzwi
na zewnątrz, które będą zimne, gdy podejdziemy
bliżej? Jeśli spróbuję zejść głębiej nikogo tam nie znajdę.