powrót rębacza
Dodane przez kozienski8 dnia 23.01.2009 16:05
szedł znad rzeki razem z mrokiem by widokiem

nie zachęcać tych co się lubili znęcać

nad przybłędą i dziwakiem

cicho sza jak makiem stąpał

wieś zostawił z tyłu gwarną będąc marną

jej istotą lecz z ochotą zapraszaną

tam gdzie drwa nie porąbane



zmierzał dziarsko ku polanie

tam z gałęzi miał posłanie

liści mu dostarczył jawor w którym

sójki o tej porze sposobiły się za morze

o mój boże

zima blisko wilgoć ściele legowisko

sześć toporów wyszczerbionych połamanych

stylisk dłonią która kiedyś była bronią

a dziś słaba jak zapałka zapalona

wśród zamieci co nie grzeje chociaż świeci



rzucił w drzewo workiem starym

rozpruło się płótno zgrzebne w którym

rzeczy niepotrzebne pomieszały z sobą dary

był tam grzebień z rybiej ości owinięty siwym włosem

źdźbło dorodne z pustym kłosem i organki

pordzewiałe dawno nie czyszczone wargą

nie grające pieśni skargą

odpustowe serce kruche szybko wetknął za pazuchę

i przytulił się do drzewa chcący poczuć jak się wlewa

kruche życie w o mdłe ciało

nagle w oczach pociemniało




osunął się na kolana

dłonią znów sięgnął po dary

wyciągnął różaniec z grochu

w którym brakowało trochę

począł liczyć i przetwarzać smutne dźwięki


gorzkie żale w takt piosenki

znów włos w ręce się wplątywał a on......


dzięki Panie dzięki dzięki