Na wskroś
Dodane przez alchemik dnia 14.07.2009 10:45
Kiedy chce widzieć

Najlepszą obserwację daje zanurzenie pod świadome
powierzchnie. Rozchodzące się we wnętrzu, filtrują
podświetlone części. Widzę, jak syntezują powstawanie
życia, gdy tańczę w objęciach Morfeusza. Zazdroszczą

drzewa, stojąc w miejscu, dokąd przyszły. Nie widzą nic
poza własnym cieniem. Nawet pijany gubi rytm w myślach.
Gdybym Ciebie spotkał, poznałbyś mnie Panie? Właściwie
stworzonego do szukania podobieństwa niż podobnego?


W Twoich dłoniach tworzy się jasność na wielu orbitach.
Jedna po drugiej oddalają się od epicentrum. Szczęścia
nigdy nie znajduję za dużo, więc, gdybym Ciebie spotkał,
o co zapytałbym, Panie? Gdzie mieszkasz, w jakim raju?


Kiedy chce odczuwać

Rozprostowuję kości, jednak w zbyt krótkim ciele
nie doznaję rzeczywistości skojarzonej wiosennie.
Zamiast przypływać siłą, ból ciągnie wzdłuż lordozy
do pozostałości po ogonie, którym nie mogę merdać

na powitanie. Rozpętałem trzecią wojnę w świecie
mieszczącym się między domem a drzwiami biura,
za którymi ciągle gram w tej samej roli. Zgrabnie
wiotczeją moje dłonie, jakby unosiły ciężary. Na twarzy

rośnie dramaturgia, kiedy buduję grymas wyuczony
w odległych żalach. Wschodzi dzień, kiedy z Tobą
odjeżdżają ostatnie pociągi. Na każdym przystanku
wysiada strach, coraz więcej znajduje wolnego miejsca.

Kiedy chce żyć

Odkrywam tamten świat za oknem, rozpływa się we mgle,
kiedy je otwieram. Nie rozumiem, odkąd wszystko płynie
donikąd. Już nie patrzę. Znów idę, uczyć się jak dziecko
chodzić, kiedy stawia pierwsze kroki. Kiedyś nie musiałem

szukać Boga. Wśród czerwonoskórych byłem Nim, kiedy
dosiadałem Ognistą.
Odradzała się za granicą rezerwatu
w nieprzeludnionych krajobrazach, unosiła odwzajemnioną
wolność. Ponad trawami mierząc się z wiatrem, wiosennym

zapachem wypełniała ciała, dopóki nie odchodził zmęczony
blask. Pędziła przed siebie nie gubiąc tropu i wracała potem
między wigwamy, gdy od strony gór wdzierało się światło.
Do wypełnienia kolejnych dni, znów przyjdzie spotkać Boga.