do gehenny od rębacza
Dodane przez kozienski8 dnia 03.08.2009 09:13
ten sam który śpiewał śpiewał nad potokiem ostrze pieszcząc
swoją postać powplątywał w większość moich opowieści
był ten czas i miejsce było jak w ostatnim pogadaniu
kiedy nic nie mogło siłą zmienić co życie spisało

od trzech własnych morgów słońca przeciętych braterską więzią
szedł by z ósmym krzyżem w końcu spocząć za wsią na gałęziach
wziąłem jego worek zgrzebny i co po nim pozostało
z wielu rzeczy niepotrzebnych poskładałem jedną całość

on mgłę przyprowadził do wsi potem zaczął opowiadać
zapytajcie chłopów o tym odpowiedzą szkoda gadać
spuszczą głowy tak jak wtedy gdy odchodził bez pochodni
teraz jeszcze bardziej biedni i od nowa pewnie głodni

był w earth song Michaela bólem na ojcowskiej twarzy
śpiewem ziemi gdy umiera zbyt młodo by mogła marzyć
za Wiktorem od gronika szedł w szeregu pochylony
jak w trzynastym wojowniku mgielne widmo z niej zrodzone

to nie echo od kamienia gdy trzy razy krzycząc ska-ła
lecz on w ła-ska słowo zmienił dzięki że tak pozostało
milkły z nim echowe grania coś z powrotem odchodziło
narodziny pożegnania pierwsze lżej te drugie siłą

uczył słuchać zamiast mowy godził odpustowych dziadów
nawet czasem przednówkowym w plewach zboża szukał śladów
drzwi od sieni podparł laską chatki z krzywą kalenicą
tam gdzie czarny kocur płaski chodził krzywo po księżycu

krążył za nim srebrnopióry wypatrywał jasnooki
wołał głośno zew natury gdy ucichły nagle kroki
a on znowu nad strumieniem w mgle pokutnej worek zszywał
rozplątywał kłak grzebieniem i jak dawniej śpiewał śpiewał

tu gdzie powstał mur kamienny zakończyłem swoją pracę
czytaj na dół od gehenny albo w górę od rębacza