Wniebogłosy
Dodane przez kozienski8 dnia 03.01.2010 02:34
Może i jest w tym trochę racji, że gdzie bym nie był, o czym gadał,
zawsze do gór słowem powracam, góralską nutką dopowiadam.

Kamienie też tu macie inne, takie, że pewnie z osiem razy,
klaszcząc o lustro skoczą zwinnie, nie tak jak nasze górskie głazy,
wiatrem chłostane, gromem cięte, zwilżane kroplą mgielnej rosy
głaźnych rumowisk - niebożęta, milczące głucho - wniebogłosy.

Inaczej widzę nie z daleka , odlatujące kormorany,
które mnie kiedyś tak urzekły, piosenką o nich napisaną,
przez nią myślami lotnych ptaków jak złodziej z gór tu przybywałem,
kradnąc z uśpionych tataraków, mazurskiej nocy snów kawałki.

Splatałem je jak tamten człowiek, nad brzegiem sieci potargane,
lecz co dzień spod otwartych powiek, to świt kradł moje sny nad ranem.
Ech! Gdyby można nabrać w ręce, albo zaczerpnąć, chociaż w jedną,
sam nie wiem, czego chciałbym więcej, lecz wiem, że nigdy by nie zwiędło.

Pachnący bryzą strumień wiatru, na pewno czerpałbym obiema,
potem jak siewca szedł ku tatrom, rozsiewał tam gdzie takich nie ma.
Na którym pisze - dla górala, podarowane stare wiosło,
Z Mazurskiej ziemi, wsadzę w skały, by wyrastało w niebo głośno.