Smok mówi prawdę o Słoniu Trąbalskim
Dodane przez wiese dnia 21.03.2010 12:33
część pierwsza, przedostatnia

Ja jestem smokiem ogromnym jak smok,
nazywam się Apollinaire de Skrzydło.
Krążę po niebie przez okrągły rok.
Niektórzy mówią na mnie straszydło.

A przecież jestem piękny, uroczy,
mam śliczny grzebień, cudowną paszczę,
błyszczący ogon, brązowe oczy,
skrzydła, dwie pary nogogłaszczek.

Zawsze myślałem, że mam dwie pary
zgrabnych i zręcznych łap umięśnionych,
dopóki góral bagienny stary
nie znalazł w zbiorach ściśle chronionych

księgi tajemnej, z której wynika
że nogogłaszczki mam, a nie łapy.
Dobrze, że smocza systematyka
pozwala smokom mieć nos, nie chrapy.

Wyobraź sobie chrapy u smoka,
wrażliwe, czułe, tak jak u konia.
Zerkam do starej księgi spod oka,
czy ktoś nie dodał mi trąby słonia.

Ale ja przecież nie chcę o sobie,
zwykłym, różowym, pogodnym smoku.
Miałbym doprawdy fajną opowieść
o słoniu z trąbą, pełnym uroku.

Tomasz Trąbalski, słoń bardzo miły,
w sklepie chemicznym kupował proszek.
Ja tam zaszedłem, bo w sklepie były
całkiem niedrogie smocze kalosze.

A moje miały wielgaśne dziury.
W podróż daleką się wybierałem.
Gdybym deszczowej dotykał chmury
stopami w butach, jak powiedziałem,

całkiem zniszczonych, takich z dziurami,
to zaraz miałbym okropny katar.
I zamiast spotkać się ze smokami,
leczyłbym katar do końca lata.

Bo jestem smokiem bardzo wrażliwym.
Smocze natręctwo. O słoniu chciałem.
Tomasz niezmiernie był urodziwy.
Trąbę miał wielką i kły wspaniałe,

uszy ogromne niczym wachlarze,
słoniowe nogi, głowę słoniową.
I grubą skórę, którą malarze
pomalowali farbą wiśniową

w róże, kałuże oraz morele.
Na uszach Tomasz miał tatuaże:
cztery JagodY, dwa siebr Daniele,
i dwie milutkie, pogodne twarze

swoich dzieciaków, Zory i Jotka,
córki i synka, grzecznych słoniątek,
które nazywał Plotek i Trotka,
we wtorek, środę, czwartek i piątek.

A od soboty po poniedziałek
Rombek i Bombka mówił na dzieci.
Niejaki Tuwim, pisząc kawałek
wiersza o Tomku, ech, ci poeci,

wszystko pomieszał, wszystko pokręcił.
Pozmieniał fakty, dodał zmyślenia.
Pisał, że Tomasz nie miał pamięci.
A słoń, zwyczajnie, kochał marzenia.

Gdybyż ten Tuwim mnie się poradził...
Przecież nie chodzi o wiersz miłosny.
Ale z Trąbalskim grubo przesadził.
Przedstawił słonia w sposób żałosny.

A wszystko, wiem to, przez Tomka żonę,
grubaśną, wielką słonicę Banię.
Wprost uwielbiała grzyby solone
i podpiekane flaczki baranie.

to be cont... cóś