Sprawy nieskończone(dla A, już tak będzie)
Dodane przez Bogdan Piątek dnia 14.04.2010 04:33
Noc nie u siebie i poranek nie swój.
W jego świetle, wszystko było zbyt ostre.
Twoja powabna przecież nagość
wykłuwała oczy. Puste szklanki
piły do mych żył.
Z okna dziesiątego piętra
grawitacja przyciągała mocniej.
Zdążyłem zjechać windą.

Na sam dół.

Ranny szlif dotknął zmysłów.
Słyszałem cichy, lecz wyraźny
zew Tamtej strony.
Wszystko było bramą.
Pociągi, samochody, woda, drzewa.
Nie do nieba, do ziemi słałem
prośby, o przebaczenie, lub
prawo powrotu.
Puściła mnie, odpuściła.
Może pomógł twój talizman.
Noszone w kieszeniach
jaspisy, żółty i czerwony.
Dwa kamienie.
To nie koniec, jest i trzeci.
Szyja czuje jego ciężar.