Tragedia w Smoleńsku (część I)
Dodane przez zygfryd dnia 02.05.2010 19:05
Sonet I


Spokojni bądźcie śniący piaskiem ludzie
Gdy sny się wasze sypią nam przez palce
Bo wy mijając w tym przesypywaniu
Jesteście z każdą chwilą jeszcze bardziej

Niż my rzeczywiści, namacalni, dłużsi
W swym przeżywaniu nie swojego świata
Bo odczuwacie choć nikt z was nie musi.
tysiącem kwiatów otwieracie oczy

lecz nie idziecie nigdy o krok głębiej
bo tam się wszyscy trzymacie za dłonie
nić zmartwychwstania, co się sama przędzie

i rośnie w słowo, co mówi nie o niej
ale przeprasza za to, że tak wcześnie
ślad stóp schowała w dziurawe kieszenie.

Sonet II


Najpierw się dowiedział las katyński. Jeszcze
Wieści nie dotarły utknęły na ziemi
Co zaczęło niebo skończyło powietrze
Gdy pękł sinym rankiem niewidzialny rzemyk

Gwałtownie zrywając wszelki kontakt z nimi.
Mgłą się uniósł w górę odepchnąwszy drzewa
Jak gdyby był parą, co z kominów dymi
Widmowych pociągów. Rok czterdziesty - Teraz.

Znów czas stał się jeden, zderzyły dwa światy
W wielkim huku, błysku dopełniły słowa:
"musicie zrozumieć, czym dla nas jest Katyń"

Musicie... możecie... zbyt lekkie są słowa
Jakby z aluminium. gdy spadną na ziemię
część z nich pewnie Słońce, część z nich Księżyc weźmie

Sonet III


Dziś Panie Prezydencie, znów Pan jest w tej Polsce
tej Polsce, co się wstydzi, swojej polskiej twarzy
w tej, co tylko słucha zagranicznych ocen
boi się być sobą i boi się marzyć.

Dziś Panie Prezydencie jedzie Pan powoli
Ale jakoś dumniej, jakoś patetyczniej
Oto biały Pałac zbladł i ledwo stoi
Cały płacze, patrzcie! To łzy są, to znicze

Dziś Panie Prezydencie ostatnie orędzie.
Jakieś dziwnie ciche, nie ma słów. jest kropka
Placu Piłsudskiego. I my w niej. Jej wnętrze

Dziś Panie Prezydencie: to dziś, dzień, po prostu -
Pan jest już w pałacu. Dzień, jak co dzień. Chociaż
Jakoś róż jest więcej, i więcej patosu

Wstęp do sonetu IV


"Rosłaś dla nas pięknym tulipanem
Aż wstąpił grad w progi ogrodu...
Nad kolumnady kwiatów roztrzaskane
Wiatr cię poderwał i zaniósł Bogu

Nad zniweczone altany i ławki
W magicznym pół-śnie, tragicznym transie
Zakwitałaś wyżej a bliżej prawdy
Okwiat otworzył - Bóg, powiedział stań się!

I oto ogród cały w nocnym niebie
I przygaszone klomby grudką ziemi
I jasna gwiazda, zapatrzona w ciebie

"Ach nie martw się, odrośnie to kiedyś"
I znów przejdziemy tymi alejami
w woni tulipanów Naszej Pierwszej Damy...


cdn.